|
5. Szlachecka wieś Markowskie W czasie kolonizacji ziemi oleckiej w XVI wieku przeważały na terenie ówczesnego starostwa straduńsko
- oleckiego lokacje wsi czynszowych na prawie chełmińskim. Sołtys -
zasadźca kupował zwykle kilka włók ziemi i otrzymywał zadanie założenia wsi na obszarze dziesięciokrotnie większym. Sprowadzeni osadnicy korzystali najczęściej z dziesięciu lat tak zwanej wolnizny, czyli zwolnienia na ten czas od szarwarków i podatków. Inaczej było we wsiach szlacheckich i królewskich. W tych ostatnich chłopi obowiązani byli do świadczeń w podatkach, robociźnie i naturze jedynie względem państwa.
O założeniu wsi Markowskie brak jest historycznych informacji. Prawdopodobnie istniała już ona w roku 1561. Wiadomo natomiast, że w roku 1613 książę pruski Jan Zygmunt nadał ją staroście oleckiemu Baltazarowi Fuchsowi w zamian za zrzeczenie się posiadanych przez niego 50 włók w starostwie ryńskim. Nadanie książęce na prawie magdeburskim pozwalało na dziedziczenie wsi zarówno przez synów jak i córki (beider Kinder) oraz sprawowanie sądownictwa wobec zamieszkałych w niej chłopów. Pozwalało też na budowę tzw. wiatraka, młyna uruchomianego siłą wiatru.
Jednakże już w roku 1616 Baltazar von Fuchs sprzedaje otrzymaną miejscowość w starostwie oleckim.
Z długiego dokumentu, zawierającego szczegółowe informacje na temat transakcji sprzedaży wynika, że Fuchs podzielił swój majątek na włóki i odsprzedał je wolnym chłopom. I tak na przykład Johann Perbrandt nabył osiem i pół włóki, Ernst Halle – sześć włók, Lazar Baranowski i Daniel Dombrofski – po dwie włóki, także inni – w większej lub mniejszej ilości.
Z chwilą sprzedaży wsi uprawnienia w zakresie wymiaru sprawiedliwości ponownie wróciły do kompetencji książęcej.
Na przełomie XVIII i XIX wieku Markowskie były jeszcze wsią szlachecką. Z roku 1780 pochodzi informacja, że „szlachecka wolna wieś Markowskie w starostwie oleckim liczy 37 kominów”. W roku 1818, podczas reformy administracji pruskiej, mieszka we wsi 129 osób w 40 domach. W roku 1839 wieś Markowskie posiada 45 domów, w których zamieszkuje 262 ewangelików i 13 katolików. Liczba katolików, stosunkowo niewielka, zmniejsza się z upływem lat. Późniejsze dane z roku 1867 mówią już o 391 mieszkańcach wyznania ewangelickiego i 5 katolickiego.
Spis ludności z grudnia 1895 roku zawiera dane mówiące, że obszar gromady wynosi 956,2 ha, a jej mieszkańcy (430 ewangelików i 1 katolik) prowadzą 69 gospodarstw domowych w 54 budynkach mieszkalnych.
Najbliższy urząd pocztowy i stanu cywilnego znajdował się w Wieliczkach. Tam też znajdował się kościół parafialny, do którego uczęszczali wierni od 1 października 1875 roku, gdy na mocy zarządzenia konsystorza ewangelickiego odłączono Markowskie od parafii oleckiej. Natomiast wieś stanowiła samodzielną jednostkę administracyjną (Amtsbezirk).
Od połowy XIX wieku tematem niezwykle aktualnym i ważnym w życiu właścicieli gruntów w Markowskich staje się sprawa melioracji użytkowanej ziemi. Powstaje „Stowarzyszenie Melioracyjne Markowskich Łąk”, które opracowuje statut w latach 1897 i 1901 określający zasady funkcjonowania tej organizacji. Na przełomie wieków powołano do życia kolejne zrzeszenie – „Stowarzyszenie Melioracyjne Wilkaskich Bagien”, skupiające użytkowników tych podmokłych terenów z pięciu pobliskich wsi: Wilkasów, Wieliczek, Niedźwiedzkich, Markowskich i Wojnasów.
Z urzędowego dokumentu ówczesnego starosty oleckiego Juliusza Teodora Frenzla wynika, że powierzchnia przewidywanych do odwodnienia łąk wynosiła w 1870 roku – 1180 morgów i że stowarzyszenie zgromadziło na ten cel 756 talarów, z czego 306 wynosiły środki własne, a pozostałe 450 to pożyczka państwowa. Spośród 189 członków zrzeszenia 140 to właściciele gruntów z Margrabowej, 25 z Markowskich i 24 z Niedźwiedzkich.
Przytaczane tu informacje i dane statystyczne pochodzą w dużym stopniu z artykułu zamieszczonego na łamach niemieckiego „Treuburger Heimatbriefu”. Zdumienie budzi fakt, iż autor artykułu wymieniając szczegółowo wszystkich mieszkańców wsi z lat międzywojennych, wielkość ich gospodarstw i stosunki rodzinne, nie wspomina nawet jednym słowem o człowieku, który w XIX wieku odegrał w Markowskich bardzo ważną rolę. Był nim głośny w tamtych latach reformator i bibliofil – Jan Jenczio.
Rozgłos i autorytet w swoim środowisku zdobył dzięki prowadzonej działalności społecznej oraz upartemu dążeniu do zrozumienia zasad wiary i do moralnego doskonalenia mieszkańców wsi.
Objąwszy w młodości gospodarstwo po ojcu rychło zorientował się, że przyczyną ubóstwa i niedoli chłopów mazurskich jest m. in. pijaństwo i ciemnota wsi. Rozpoczął więc pracę oświatowo-wychowawczą, polegającą na walce z plagą pijaństwa, zabobonami i innymi przejawami moralnego upadku.
Drugą płaszczyzną jego działalności społecznej było propagowanie nowocześniejszych form gospodarowania. Owocem jego wysiłku w tej dziedzinie stało się stopniowe wprowadzanie przez sąsiadów racjonalnej uprawy roli, ulepszonych narzędzi pracy oraz hodowli nowych ras bydła i koni. Jednocześnie wiele uwagi poświęcano pod wpływem argumentacji Jenczia budowie schludnych domów, solidnych stodół i stajni, hodowli pszczół, uprawie drzew owocowych, nowych gatunków warzyw i kwiatów.
Każdej niedzieli po nabożeństwie w kościele parafialnym w Wieliczkach Jenczio organizował w swoim domu spotkania religijne, w których uczestniczyło od dwudziestu do sześćdziesięciu gospodarzy z Markowskich i okolicznych wsi. Niekiedy uczestniczyli w tych spotkaniach także chłopi z zagranicy, oddalonej zaledwie parę kilometrów. Ta działalność reformatorska prostego chłopa z Markowskich spotkała się z wysoką oceną pastora Oldenberga z Berlina, który w roku 1864 odwiedził Jana Jenczię w jego rodzinnej wsi. Ów „szlachetny patriarcha słowiański”, jak go nazwał pastor berliński, pozostawił po sobie pamięć pozytywnych przemian w Markowskich, wyróżniających się porządkiem i dostatkiem. Nic więc dziwnego, że jeszcze w latach międzywojennych była to wieś zamożna. Z materiałów źródłowych z roku 1932 dowiadujemy się, że żyło tam wielu gospodarzy posiadających gospodarstwa rolne w granicach 30-50 ha, utrzymujących po 5-8 koni i wiele sztuk bydła. A pamiętać należy, że pierwsza wojna światowa spowodowała w tej nadgranicznej wsi poważne straty w ludziach i wyrządziła duże szkody materialne. W połowie sierpnia 1914 roku wojska rosyjskie wkroczyły do Prus Wschodnich i stanęły na linii Sobole–Wilkasy–Markowskie–Krupin, po czym wycofały się do Suwałk. Jednakże w październiku armia rosyjska rozpoczęła działania wojenne ponownie. Ich przebieg doprowadził do ostrych walk w okolicy lasu koło Markowskich. Dopiero w lutym 1915 roku Rosjanie zostali wyparci, ale w wyniku działań wojennych wieś poniosła duże straty w inwentarzu żywym oraz w urządzeniach i sprzęcie gospodarczym. Zginęło wielu mieszkańców cywilnych z Markowskich. Świadectwem zmagań wojennych z tego czasu są mogiły poległych żołnierzy obok cmentarza wiejskiego przy drodze z Markowskich do Krupina. W latach dwudziestych urządzono tam cmentarz wojskowy, na którym znajdują się groby 108 poległych żołnierzy niemieckich i 41 rosyjskich.
W latach międzywojennych ta dawna wieś szlachecka miała jednak tylko jednoklasową szkołę, do której uczęszczało 40 do 50 dzieci. Liczyła ona według spisu z 17 maja 1939 roku 304 mieszkańców, żyjących w 76 gospodarstwach domowych.. Proboszcz Marienfeld z Wieliczek podawał w końcu lipca 1944 roku, że w Markowskich mieszka 250 ewangelików, 5 katolików oraz 18 wyznawców innych religii. We wsi znajdowało się 48 gospodarstw rolnych, czynna była gospoda, sklep artykułów kolonialnych oraz tartak i młyn uruchamiane wiatrakiem konstrukcji holenderskiej, zbudowanym w 1917 roku. Na długiej liście byłych mieszkańców Markowskich, zmarłych, poległych w czasie ostatniej wojny, rozstrzelanych, zaginionych lub wywiezionych do Rosji, przeważają nazwiska polskie: Malinowski Franz, Jablonski Erna, Nowakowski Willi, Januskewitz Karl itp.Świadczą one niedwuznacznie o rodowodzie tych ludzi, którym ostatnia wojna zgotowała tak okrutny los. Oderwani przez hitlerowskich przywódców nawy państwowej od swych codziennych zajęć i spokojnej egzystencji we własnym środowisku – ginęli na frontach II wojny światowej, w niewoli i na zesłaniu lub na drogach przymusowej ucieczki. Dziś żyją na ich miejscu inni polscy osadnicy. Czy żywa jest tam pamięć światłych poczynań reformatorskich Jana Jenczia z XIX wieku? Czy podtrzymywana jest tradycja solidnej i wytrwałej gospodarki rolnej, opartej na wiedzy zawodowej i fundamencie zdrowych zasad moralnych?
Widoki znad Legi Ryszard Demby Olecko 2002
|
|