|
8. Pożary w Margrabowej Gore! Pali się! Feuer! – Takie okrzyki nieraz słyszano w dawnych czasach na ulicach
Margrabowej. Wśród wielu nieszczęść, jakie nawiedzały niegdyś miasto, pożary
zajmowały ważne miejsce i stanowiły jedną z dotkliwszych klęsk, które spadały na
mieszkańców.
Niszczyły one niejednokrotnie dorobek całych pokoleń, powodując zubożenie
miejscowej ludności.
O pożar w mieście w dawnych latach nie było trudno zważywszy, że domy i zabudowania
gospodarcze wznoszono z drewna, którego okoliczne lasy dostarczały pod dostatkiem.
Mając tak tani budulec nawet zamożni mieszczanie nie budowali domów murowanych,
lecz drewniane, a do ich pokrycia stosowano powszechnie słomę lub trzcinę.
Dachy kryte strzechą, zwarta zabudowa wąskich uliczek miejskich, otwarte źródło
ognia przy ogrzewaniu i oświetlaniu pomieszczeń – wszystko to sprzyjało powstawaniu
i rozszerzaniu się pożarów na terenie miasta. Dodajmy jeszcze, że niejednokrotnie w
pobliżu domów mieszkalnych położone były stodoły wypełnione zbożem i sianem, w
związku z czym pożar powstały w mieście trudno było ugasić. Pożary wzniecano
niekiedy z premedytacją. Tak bywało w czasie wojen. Obce wojska wkroczyły do Olecka
po raz pierwszy w roku 1656 i byli to żołnierze niezdyscyplinowani i dzicy.
Walczące pod komendą hetmana Gosiewskiego posiłki tatarskie po wkroczeniu do Prus
Książęcych w czasie „potopu” szwedzkiego siały mord i pożogę sądząc, że w kraju
nieprzyjacielskim nie ma granic dla ich samowoli i okrucieństwa.
Do Margrabowej wpadli Tatarzy 10 października i w ciągu kilku godzin spalili całe
miasto razem z kościołem i ratuszem. Pastwą płomieni padły niektóre kościoły na
terenie starostwa i okoliczne wsie, jak Wieliczki czy Cimochy. Wymownym świadectwem
tragicznej sytuacji ówczesnych mieszkańców miasta jest prośba, z jaką zwracali się
do starosty książęcego o „zezwolenie na zwózkę budulca z lasów sedraneckich i
kleszczewskich oraz o zwolnienie przez najbliższych sześć lat od wszystkich
ciężarów”.
Nie wiemy, jak szybko i w jakim stopniu odbudowano spalone miasto, jednakże 22
sierpnia 1684 roku spłonęło ono ponownie. I tym razem nie oszczędził ogień ani
kościoła, ani ratusza. Ocalała jedynie ulica Wieliczkowska.
W maju 1701 roku płomienie wielkiego pożaru ogarnęły wszystkie domy znajdujące się
przy rynku od ulicy Jaśkowskiej (Giżyckiej) aż po przeciwną jego stronę przy ulicy
Kukowskiej (Kolejowej). Spaliły się także zabudowania przy ówczesnych ulicach
Szpitalnej (Pocztowej) i Środkowej razem ze stojącymi tam stodołami i oborami.
W sierpniu 1705 roku zapaliło się i spłonęło doszczętnie 7 domów, plebania i szkoła
na rogu ulic Gołdapskiej i Jeziornej. We wrześniu następnego roku wielki pożar
ogarnął zabudowania przy dzisiejszej ulicy Grunwaldzkiej (Deutsche Strasse).
Spaliły się też domy przy rynku aż po ulicę Górną (1 Maja) i ówczesną ulicę Wodną
(Wassergasse) – w sumie prawie trzecia część miasta.
Jakkolwiek zabrzmi to paradoksalnie w krainie jezior, czynnikiem utrudniającym
gaszenie pożarów były problemy z wodą. Dostarczano ją najczęściej w beczkach
zaprzęgami konnymi – na wozach lub saniami. Opóźniało to akcję gaśniczą w sytuacji,
kiedy o jej powodzeniu decydował pośpiech. Dodajmy jeszcze, że mniejsze zbiorniki
wodne, jak staw położony na placu rynkowym nieopodal zbiegu ulic Pocztowej i
Kolejowej, w upalne, suche lata wysychały, a zimą – w czasie mrozów – pokryte były
lodem prawie do dna.
Po trzech pożarach w latach 1701, 1705 i 1706 ludność Margrabowej bardzo zubożała,
a wielu jej mieszkańców opuściło miasto w poszukiwaniu środków do życia. I wtedy
właśnie nadeszła niezwykle surowa i długa zima na przełomie 1708 i 1709 roku, a w
ślad za nią rozprzestrzeniło się na Mazurach „morowe powietrze” – epidemia dżumy, w
wyniku której spośród 970 mieszkańców miasta pozostało przy życiu jedynie 98 osób!
Ale i czerwony kur nie zaprzestał piać nad Legą.
Po silnej burzy wieczorem 20 maja 1776 roku pewien tutejszy mieszkaniec – Hinz,
pełniący straż przy zamku oleckim na wzgórzu, ujrzał około godziny trzeciej nad
ranem unoszący się dym z wierzchołka wieży kościelnej. Zaalarmowani natychmiast
mieszczanie przy pomocy werbla i dzwonu na ratuszu zgromadzili się wokół kościoła,
kiedy płomienie obejmowały całą wieżę i zagrażały ołtarzowi, ambonie i niedawno
zainstalowanym organom. Ewangelicka wspólnota wyznaniowa poniosła dużą stratę:
zniszczeniu uległa wieża kościelna razem z mechanizmem zegarowym i trzy nowe
dzwony. W kontekście opisywanych wydarzeń zanotowano z kronikarską dokładnością, iż
z popiołów i zgliszcz spalonej wieży wydobyto jeszcze 28 kamieni (1 kamień=15,434
kg) i 18,5 funta metalu, który został wysłany do Królewca celem odlewu nowych
dzwonów.
Kolejny wielki pożar wybuchł w 1822 roku. Tym razem pastwą płomieni stał się zamek
olecki, którego budowę w połowie XVII wieku rozpoczął ówczesny starosta książęcy –
Albrecht von Schönaich. Spaliły się też należące do zamku budynki gospodarcze.
Niestety, zamku oleckiego nie zdołano odbudować. Jego ruiny nad jeziorem oleckim
widoczne były aż do schyłku XIX wieku. Wreszcie na ich miejscu pobudowano w roku
1897 budynek starostwa powiatowego, który do dziś widnieje na wzgórzu i jak gdyby
dla podtrzymania tradycji tej historycznej budowli bywa umownie nazywany „zamkiem”.
W cztery lata po pożarze zamku zapaliła się stara stodoła nad Legą, należąca do
posiadłości parafii ewangelickiej w Olecku, a od niej płomienie przeniosły się na
inne zabudowania, znajdujące się w sąsiedztwie. Smutna statystyka z roku 1869
wykazuje następujące straty spowodowane pożarami w powiecie oleckim w ciągu trzech
kolejnych lat:
1866 – 31 pożarów oraz 37 zniszczonych budynków
1867 – 31 pożarów oraz 94 zniszczone budynki
1868 – 33 pożary, w których spłonęło 114 budynków
Wartość tych szkód oszacowano na 74250 talarów.
W wieku XIX obserwujemy z upływem lat stopniowe doskonalenie organizacji ochrony
przeciwpożarowej, zastępowanie prymitywnych narzędzi gaśniczych sprzętem
nowocześniejszym, bardziej skutecznym, jakkolwiek istotny postęp w tym zakresie
widoczny będzie dopiero w początkach XX wieku. W roku 1868 do dyspozycji ludzi
gaszących pożary w mieście znajdują się 3 sikawki, 263 drabiny, 287 wiader oraz 275
haków.
W połowie XIX wieku w niektórych większych miastach pruskich, jak Królewiec, Tylża
czy Kłajpeda zaczęto organizować zawodową straż pożarną. W roku 1881 pierwsze
ochotnicze straże pożarne powstały w Olsztynie, Węgorzewie, Ostródzie,
Bartoszycach, Kętrzynie, Mrągowie i Piszu.
W Olecku w roku 1883 wybucha kolejny pożar. Tym razem obejmuje on dawną gorzelnię
położoną przy Rynku 65 na posesji należącej do Ludwiga Segatza. Zniszczone zostały
znajdujące się opodal urządzenia i budynki. Wydaje się, że ten groźny pożar
przyśpieszył zamiar powołania w mieście ochotniczej straży pożarnej. Powstała ona
jeszcze tego samego roku latem, 13 sierpnia 1883. Działająca od tego czasu miejska
straż pożarna wyposażana była stopniowo w nowoczesny sprzęt: wozy strażackie, pompy
motorowe, węże, sikawki i in. Na rynku w pobliżu żeńskiej szkoły średniej
wybudowano remizę strażacką, na dachu której zainstalowano w roku 1930 syrenę
alarmową w miejsce dotychczasowego dzwonu znajdującego się na ratuszu. W latach
dwudziestych dwa razy w miesiącu przeprowadzano ćwiczenia strażackie oraz zajęcia
teoretyczne i praktyczne. W tym czasie czynne były już na terenie powiatu 22
ochotnicze straże pożarne. Pierwsza z nich powstała w Mieruniszkach w roku 1909.
Działalność ochrony przeciwpożarowej, murowana zabudowa miejska, która wyparła w
drugiej połowie XIX w. niemal całkowicie budownictwo drewniane, oraz uruchomienie w
latach 1906-1907 wodociągu miejskiego – wszystko to przyczyniło się w sposób
istotny do zmniejszenia zagrożenia pożarowego.
W roku 1925 powiatowy związek straży pożarnych otrzymał ulepszone węże gaśnicze
oraz pompę motorową z samochodem, który stał w garażu przy ulicy Zamkowej i służył
do gaszenia pożarów na terenie całego powiatu. Wcześniej już zainstalowano w
mieście 60-70 hydrantów oraz specjalny podziemny hydrant w okolicy dworca
kolejowego.
W 50 rocznicę powstania straży pożarnej w 1933 roku odbyły się w Olecku wielkie
uroczystości z udziałem strażaków z sąsiednich powiatów – ełckiego i gołdapskiego.
Stały się one okazją do zamanifestowania sprawności tej organizacji. Pochody,
pokazy, przemówienia i koncerty, jakie odbyły się w dniach uroczystości, miały
służyć popularyzacji idei ochrony przeciwpożarowej, podobnie jak wydana z tej
okazji okolicznościowa broszura ukazująca dorobek straży w powiecie.
W czasie obu wojen światowych powiat olecki poniósł ciężkie straty. Wiele budynków
spłonęło od ostrzału artyleryjskiego lub na skutek rozmyślnego podpalenia. Taki los
spotkał najokazalsze budynki wokół rynku podczas ostatniej wojny. Pierwsi osadnicy
polscy mają zapewne jeszcze w oczach obraz śródmieścia z 1945 roku i czują w
nozdrzach duszącą woń spalenizny, wydzielającą się z piwnic zniszczonych domów.
Widoki znad Legi Ryszard Demby Olecko 2002
|
|